„Nie lubię siebie na zdjęciach”, „jestem niefotogeniczny”, „sesja zdjęciowa to coś gorszego niż leczenie zęba bez znieczulenia”. Jeśli ktoś tak myśli to nie jest sam, bo… większość z nas podchodzi krytycznie do swojego wyglądu. Nie przeprowadzałam w tym zakresie żadnych badań, ale po wielu zrobionych sesjach stwierdzam, że niefotogeniczne osoby to góra kilka procent populacji. A i z tym można sobie poradzić jeśli znajdzie się dobry kąt kadrowania i odpowiednio ustawi światło.

Jeśli ktoś ma przed sesją zdjęciową wątpliwości związane ze swoją domniemaną niefotogenicznością, to podpowiem jak sobie z tym poradzić:

  1. Jest z czego wybierać

W trakcie sesji u nas powstaje kilkadziesiąt i więcej zdjęć: w różnych stylizacjach, na różnych tłach, nieraz z różnym rodzajem oświetlenia.  Potem spokojnie wszystko przeglądamy i stopniowo selekcjonujemy aż dojdziemy do ujęć najlepszych z najlepszych. (o samym przebiegu sesji pisaliśmy tutaj)

  1. Mamy na pokładzie wizażystkę

Panowie zazwyczaj traktują ten etap sesji jako zło konieczne (choć potem potwierdzają zasadność pudrowania). Panie natomiast rozpromieniają się, kiedy po zrobieniu make upu spoglądają w lustro. Odpowiednio dobrany i zindywidualizowany makijaż wykonany przez profesjonalistkę dodaje bardzo dużo pewności siebie, co przekłada się nawet na to jak stajemy do zdjęć. (więcej o make upie pisaliśmy tutaj)

  1. Możecie nam mówić o swoich obawach

„Lewy profil mam lepszy”, „nie lubię swoich dłoni”, „czy da się coś zrobić z tą blizną?”. Jeśli fotograf słyszy takie otwarte komunikaty – łatwiej mu odpowiedzieć na potrzeby klienta. Ile się da – w trakcie samej sesji, resztę – w Photoshopie. Ale tu uwaga. Przyświeca nam idea jak najmniejszej ingerencji przy obróbce zdjęć. Poza tym nie pozwalamy sobie na tak daleko idące zmiany jak zmiana kształtu twarzy, powiększenie oczu czy ogólnie taką ingerencję, że przestaje się być podobnym do samego siebie. Na wszystkie obawy odpowiadamy więc „dozwolonymi” środkami. (o naszym podejściu do obróbki pisaliśmy tutaj)

  1. Nie ponosicie dużego ryzyka – nie sprzedajemy pakietów zdjęć

Jeśli spodoba się Wam tylko jedno zdjęcie – kupujecie jedno. Jeśli więcej – można kupić więcej. To daje komfort przed i w trakcie samej sesji, bo nie musicie się zastanawiać „płacę tyle za pakiet – a co, jeśli żadne zdjęcie mi się nie spodoba?”. Oczywiście bierzemy i to pod uwagę. W ciągu kilku lat działalności taka sytuacja rzeczywiście nam się przydarzyła. Raz. (o tym jak powiedzieć fotografowi, że zdjęcia się nie podobają pisaliśmy tutaj)

  1. Czas dla siebie

Potraktujcie czas na sesję zdjęć jako czas-prezent dla samego siebie. Przed sesją warto dobrze się wyspać. Panie niejednokrotnie idą wcześniej do fryzjera. Po sesji „wykorzystują” make up i wychodzą na kolację lub spotkanie ze znajomymi. Niektórzy decydują się by przy okazji sesji biznesowej zrobić też kilka portretów niebiznesowych. Jeśli chcecie możemy je dla Was wydrukować i pięknie oprawić. Większość ludzi nie robi sesji co miesiąc, więc to może być fajne, niecodzienne wydarzenie.

  1. Konfrontacja

Czasem w pozowaniu i wybieraniu zdjęć to nie same zdjęcia są najtrudniejsze. Ale konfrontacja tego jak widzimy siebie w lustrze, a jak na ekranie monitora – „przepuszczeni” przez czyjeś oko i aparat. Wydaje mi się, że to jest prawdziwe wyzwanie. Wiele osób dostrzega wtedy w sobie coś nieuświadomionego wcześniej, np. „jaka jestem podobna do mamy!”. Niektórzy przychodzą na sesję, bo chcą coś zmienić w swoim życiu (najczęściej zawodowym) i zaczynają od zdjęcia. Albo zamykają portretem cykl sesji coachingowych. Pozowanie to naprawdę porządna dawka wiedzy o sobie samym.

Nieraz już słyszałam: „śledzę Was od roku ale wreszcie zdecydowałam się przyjść”. Jeśli kogoś z Was wstrzymuje przed sesją poczucie niefotogeniczności – chętnie podejmiemy wyzwanie! 🙂

 

Aga